fbpx

„Notatki płockie” – zbiór tajemnych podziemi

plock_panorama_foto_dariusz_bogdal
Panorama Płocka foto. Dariusz Bogdal

Pamiętasz szereg tajemnic płockich podziemi, które starałem Ci się przybliżyć? Moją inspiracją były notatki Stanisława Chrzanowskiego, który już wiele lat temu opisywał owe tajemnice w „Notatkach płockich”.

Dziś znalazłem wywiad z Marią Gałkowską, córką Stanisława Chrzanowskiego, która odsłania kulisy powstania zapisków ojca.

Czytając “Notatki płockie”, należące do pisma Towarzystwa Naukowego Płockiego, można odnieść wrażenie, że spisała je osoba dogłębnie śledząca dzieje historyczne, zarówno poprzez czytanie archiwalnych zapisków, jak i wnikliwe analizowanie obrazów.

Tymczasem okazuje się, że Stanisław Chrzanowski najprawdopodobniej był w opisywanych przez siebie tunelach, choć swego czytelnika pozostawiał w ciągłym poczuciu tajemnicy.

Śledząc tę sprawę dalej, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sprawa ta została zepchnięta na boczny tor przez wszechobecną biurokrację.

Można przeczytać, że temat podziemi odżył przy okazji remontu Małachowianki. Robotnicy natknęli się na podziemne tunele, które jednak szybko zalano betonem, aby nikt nie ośmielał się ryzykować i eksplorować ich na własną rękę. 

Innym razem grupa studentów w politechniki głośno anonsowała, że podziemia badać będą, że tajemnicę odkryją i już właśnie idą, gdy… nastała kompletna cisza, a akcja (w domyśle) do skutku nie doszła.

Miejski konserwator zabytków twierdzi z kolei, że wniosków w tej sprawie nie było. Nikt nie chciał eksplorować, a przynajmniej nie wnioskował o wsparcie w tej kwestii.

Jak to możliwe, że tak niewiele osób chce zgłębić tajemnice, która urosła do tak wielkiej rangi przez lata?

Kończąc już tę serię maili pozwolę sobie zacytować na koniec Stanisława Chrzanowskiego: 

„Opierając się na przytoczonych wyżej dowodach, mamy prawo twierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że wylot podziemny, znajdujący się na południowym zboczu skarpy, można przy niezbyt kosztownych staraniach odnaleźć i wykorzystać dla celów badawczych oraz jako swego rodzaju atrakcję turystyczną. Jeśli hipoteza poprzednia okazałaby się prawdziwą i wylot zostałby odnaleziony, wystający w tym punkcie tumskiej góry garb mógłby być tworem sztucznym powstałym z usuwanej w czasie drążenia lochów ziemi i wyrzucanej na zbocze tumskie. Obecny wygląd zbocza właśnie w tym miejscu robi wrażenie wysypiska zarówno swym kształtem, jak i nieco niższym poziomem układu w stosunku do górnej części dawnej góry zamkowej. Jest to dość śmiała hipoteza, ale czy mogło istnieć jakieś inne, lepsze rozwiązanie? Uzasadnia ją chyba fakt, że przy budowie korytarzy podziemnych, zwłaszcza tak rozległych jak płockie, usuwanie zbędnych ilości ziemi było nie lada kłopotem. Nikt jej chyba nie odwoził gdzieś dalej, lecz po prostu była ona wyrzucana na zbocze skarpy w bezpośrednim sąsiedztwie podziemnego wylotu. To było najłatwiejsze, pochłaniało najmniej nieproduktywnego czasu i nie przedłużało właściwych robót przy budowie podziemnych przejść”.