Myśli na papier przelane, na ekranie wyświetlane
Tak się zastanawiam…. wolisz ekranizację czy książkę?
Powiada się, że ilu ludzi tyle różnych opinii. Jednak mam wrażenie, że w tym przypadku są trzy podstawowe grupy ludzi:
- Ci, którzy czytają, dopiero potem oglądają.
- Ci, którzy najpierw oglądają, a następnie fabułę uzupełniają lekturą pierwowzoru.
- Ci, którzy tylko oglądają.
Ja chyba należę do pierwszej grupy i często oglądając potem ekranizację czuję duży niedosyt, ponieważ ciężko jest uchwycić wielowątkowość powieści za pośrednictwem dwóch godzin filmu.
Poza tym głęboko wierzę w to (w sumie nie tylko ja), że książka rozwija każdego pod względem językowym i pomaga w stymulowaniu wyobraźni.
Jest też po prostu rozrywką samą w sobie.
Wiem jednak, że nie każdy lubi czytać i nie zawsze można przy książce się odprężyć. Po szalonym dniu czasem lepiej włączyć film i poleniuchować nie robiąc nic poza skubaniem przekąsek.
A jakie Ty masz zdanie na ten temat?
Książka czy film?