Życie w pamięci komputera
Wybuchy namiętności na tle walki o przetrwanie.
Czy miłość jest w stanie przetrwać wśród eksplozji bomb?
Czy wiesz, co Cię czeka, gdy sam uruchomisz swój komputer....
Tylko dla czytelników o mocnych nerwach. Jesteś na to gotów? Kliknij powyższy przycisk, a już dziś zanurzysz się w nurt zawiłych intryg i akcji, która nigdy nie traci tempa.
FRAGMENT DLA CIEBIE:
"Na środek pokoju wpadł granat. Odruchowo chwyciłem dysk z biurka. W biegu szarpnąłem Eset za sobą i wyskoczyłem z celi, prosto w krzyżowy ogień salw Dosa i oddziału nieprzyjaciół.
Detonacja wyrzuciła mnie w powietrze, a za mną poleciała Eset. Rozpętało się prawdziwe piekło. Słyszałem kanonadę, jaką prowadził Dos, ale nic już nie widziałem. Korytarze spowijał dym, który dusił i uniemożliwiał oddychanie.
Eset leżała bez ruchu. Chwyciłem ją i przerzuciłem przez ramię. Biegłem w stronę miejsca, skąd przyszliśmy. Znałem tylko tę drogę, a nie chciałem ryzykować zabłądzenia."
Zdobądź już dziś swój własny egzemplarz.
Więcej emocji czeka na Ciebie w książce "Życie w pamięci komputera".
Przygotowałem cztery formaty plików - PDF, EPUB, Mobi dla Amazon Kindle i MP3 audiobook,
więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Położyłem dłonie na jej nagich udach i subtelnie przesunąłem wyżej. Skórę miała gładką jak aksamit o odcieniu spiżowego brązu. Chwyciła moją głowę i zaczęła całować. Jej wilgotne wargi miękko muskały moje, a język powoli wkradał się do ust. Dreszcz podniecenia przeszył me ciało, a oczy spowiła mgła pożądania.
Podciągnąłem zwiewny materiał do góry. Koronkowe białe stringi kontrastowały z opalenizną. Zsunęła dłonie na mój tors i powoli rozpinając guziki koszuli, rozchyliła ją. Taktownie ścisnąłem jej twarde pośladki, a ona w rewanżu lekko ugryzła moje sutki, by po chwili drażnić je językiem.
Spróbowałem zdjąć jej sukienkę, ale była za ciasna.
— Zamek na plecach — poinstruowała, uśmiechając się z mojej nieporadności.
Czterech olbrzymów ryknęło śmiechem.
— O kurwa, Lin. Córeczka każe ci iść do łóżeczka? Czy może zostałeś przedszkolanką?
Nie czekając na kolejne obelgi, zasunąłem trzeciemu w zęby, a czwarty już miał dostać nogą z półobrotu, gdy wykonałem pokazowy piruet, ślizgając się na krwi pierwszego. Zanim zdążyłem podnieść się, poczułem potężnego kopniaka spadającego na mą twarz. Wytrzeźwiałem w oka mgnieniu.
Nic to nie pomogło, bo po chwili okładali mnie i zadawali ciosy, które nie pozwoliły mi stanąć na nogi. Dwa trafienia wojskowym butem pod żebra pozbawiły mnie tchu. Ostatkiem woli poderwałem się i zawyłem wściekle jak tur. Bez celowania trzasnąłem pięścią czwartego, ale w tym samym momencie ktoś wskoczył mi na plecy, próbując z powrotem sprowadzić do parteru. Walnąłem go łokciem w splot i trzasnąłem tyłem głowy w jego gębę, aż poczułem jego zęby na czaszce. Wydarł mordę. Klął, sepleniąc się przy tym, więc już nie musiałem sprawdzać efektu uderzenia. Szósty, wielki jak ja, bez finezji i ceregieli poderwał krzesło i zdzielił mnie. Światło mi na chwilę zgasło. Poczułem strzał jak z armaty walący mnie najpierw w żołądek, a gdy zgiąłem się, wielkolud poprawił mi kolanem w twarz, co ponownie mnie wyprostowało.
Zanim AntyVir zdążyła zaprotestować, podbiegłem do bramki i wetknąłem elektroniczny klucz w czytnik.
Chwila oczekiwania.
Zapiszczało i zapaliło się czerwone światło.
Kurwa.
Ponowiłem czynność, wyjąłem kartę z zamka i włożyłem powtórnie. Pi. Zielona dioda oznajmiła zdjęcie blokady. Skrzydła rozsunęły się, ukazując sterylnie biały pokój. Zimne światło wypełniało to miejsce, a od jasności szczypały oczy. Na samym środku znajdował się kremowy sześcian otoczony monitorami. Było to jedyne wyposażenie tego kwadratowego, o ścianach dziesięć na dziesięć metrów, pomieszczenia.